sobota, 6 grudnia 2014

Nałogi. Wszyscy je mają - mam i ja!

Od 2 miesięcy nie palę papierosów! Rzuciłam i mam nadzieję, że już do tego nie wrócę.
Zrobiłam to ze względu na Janka. Co prawda nie paliłam w domu, ale Jaś i tak nie dawał mi spokoju. Nasłuchał się kiedyś w mediach jakie to palenie jest niezdrowe i wpadł w panikę. 
Od tego czasu miałam przechlapane! 
Więc dla świętego spokoju (dziecka) i dla zdrowia mojego dałam sobie z tym spokój.

Poza tym ciągle tłumacze młodemu jak niebezpieczne potrafią być uzależnienia. 
Żeby ograniczał korzystanie z komputera, bo później będzie mu coraz trudniej bez niego funkcjonować, że młody człowiek powinien spędzać czas na powietrzu, z kumplami wymyślając wszelkiego rodzaju głupoty, że nie potrafi organizować sobie czasu wolnego 
i tego typu frazesy.
Nie jestem natomiast naiwna i wiem też, iż bez kompa w dzisiejszych czasach funkcjonować się nie da. Że odbierając dziecku możliwość poznania a później korzystania z darów cywilizacji (komputer, telefon, ipad), wbrew pozorom robimy mu krzywdę. 
Nie wyobrażam sobie dzisiaj 10-13 latka, który nie wiedziałby co to jest google, facebook czy youtube. W szkole nie miałby życia. 
Tyle tylko że we wszystkim trzeba mieć umiar, a dzieci, przynajmniej moje dziecko, takowego nie ma. Jeśli by mu pozwolić siedziałby przy kompie od rana do nocy.

Tyle tylko, że nad dziećmi czuwamy my. A kto kontroluje nas?

Chyba każdy z nas ma jakieś nałogi. Jedne mniej ,drugie bardziej uciążliwe. 
Ja też kilka mam ;).
I tak: jestem uzależniona od kawy. Mogę (a raczej już muszę) pić kilka filiżanek dziennie.
I nie jest ważne czy cappuccino, czy espresso, ważne żeby była dobra gatunkowo i z ekspresu (co w Rabce nie jest takie oczywiste).
Na szczęście ekspres posiadam więc zarówno ja, jak i moi goście nie muszą latać po mieście w poszukiwaniu dobrej kawy:) 



Jestem też uzależniona od wszelkiego rodzaju robótek ręcznych.
 Uwielbiam szyć, decoupage i robienie biżuterii. 
I może nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że jak już postanowię coś robić, to robię to na maksa.  Najpierw kupuję materiały informacyjne jak, z czego i gdzie. Potem szukam  informacji w necie. Następnie kupuję potrzebne (i nie tylko), materiały - oczywiście najlepszej jakości i oczywiście zdecydowanie za dużo!!!
Mieszkanie dzięki temu robi się coraz ciaśniejsze, a bałagan jest coraz częściej. Wszędzie jakieś szmatki, guziczki, koralki. 



Na szczęście pierdółki te, jak je nazywam,  cieszą się powodzeniem wśród moich gości (Esy Floresy), ale to tylko woda na mój młyn! Kupuje wiec jeszcze więcej, jeszcze drożej i sprowadzam z jeszcze dalszych zakątków świata. 
Niestety z przykrością muszę przyznać, że jeśli chodzi o tkaniny, to naszym krajowym produkcjom daleko jeszcze do wzorów i jakości np. do Roberta Kaufmana, Michaela Millera czy Aleksandra Hernego. 
Rodzinka na razie tylko mnie obserwuje i od czasu wrzuci tylko coś w stylu ,,ogarnij trochę ten stół, bo nie ma gdzie obiadu zjeść'' ;)

Oczywiście jestem też uzależniona od internetu. Nie ma dnia żebym nie odebrała 
e-maile, lub nie zajrzała na facebook. Przepisy na obiad z netu, dieta opracowana pewnie przez komputer, bo też zakupiona przez internet. konwersacje towarzyskie komunikator lub email, zakupy aukcje lub sklepy internetowe. 
Masakra!!!

A Jankowi sto razy dziennie powtarzam ,,nie siedź tyle przy kompie''!
Czy to nie hipokryzja?
Może zatem zanim zaczniemy wytykać błędy innym i czepiać się naszych dzieci, spojrzymy obiektywnie na siebie?




Brak komentarzy: