niedziela, 7 grudnia 2014

Wypady z dzieckiem

Odkąd pamiętam często z rodzinką robiliśmy sobie krótkie wypady za miasto (kiedy mieszkaliśmy jeszcze w mieście).
Jeździliśmy zanim młody pojawił się na świecie. Były to krótkie kilkudniowe spontaniczne wyjazdy, zazwyczaj powiązane z pracą męża. 
Później, kiedy urodził się Janek, daliśmy sobie spokój na rok, by po roku ponownie wrócić do naszych przyzwyczajeń ;).
Mogliśmy sobie na to pozwolić, gdyż ja nie pracowałam, nie mieliśmy psa, 
a Jaś nie był przywiązany do żadnej instytucji typu żłobek, przedszkole, szkoła.

Ponieważ nasze dziecko było i jest niezwykle ruchliwe i krzykliwe staraliśmy się szukać miejsc, gdzie oprócz podstawowych ,,wygód,, typu łóżeczko, wanienka i czajnik znajdują się też jakieś atrakcje dla niego. Niestety w tamtych czasach (2005-2009) okazało się, że wcale nie jest to takie proste zadanie. Zdarzało nam się, że na zdjęciu widniała wielka piaskownica z zabawkami, 
a na miejscu okazywało się, że i owszem piaskownica jest, 
ale bez piasku, o zabawkach już nie wspominając.
 Pewnie, że mogłam zrezygnować, ale co by mi to dało,
 skoro przejechałam już 500km!!!
 Innym razem, w innym miejscu,
 na zdjęciach widzę podwórko pełne zabawek i dzieci. 
Jedziemy tam, oznajmiam mężowi. No i znowu pakujemy się jedziemy 350km po czym okazuje się,że pogoda jest koszmarna, albo leje, albo wiatr jest taki, że łeb chce urwać.
 Co robić w taką pogodę nad morzem?! Siedzimy w maleńkim pokoiku. 
Ja z mężem wciśnięta w kąt, bo nasz gagatek urządził sobie na podłodze tor wyścigowy
 i czekamy na lepsze czasy lub raczej aurę. 
Wytrzymujemy trzy dni. Pakujemy się i wracamy do domu. Na zwrot kosztów nawet nie liczymy, bo co ludzie winni, że ciągle leje?


Zastanawiam się jak trzeba mieć mało wyobraźni, żeby nie pomyśleć o tym co zrobić/kupić aby ułatwić wypoczynek rodzicom z dziećmi. A może po prostu popyt na turystykę jest tak duży, że właściciele mają turystów w głębokim poważaniu? Tak czy inaczej postanowiłam, że kiedyś otworzę taki pensjonat,
 w którym rodzice będą mogli wypocząć niezależnie od pogody.
(Nastąpiło to szybciej niż myślałam). 
Mimo, iż upłynęło już sporo la,t a my prowadzimy pensjonat i mieszkamy w tak urokliwym miejscu, to nadal lubimy wyjeżdżać.
Niestety nie jest to już spontan, gdyż mamy większy bagaż na plecach; psa, ogród i szkołę młodego. To ona najbardziej ogranicza nam ruchy. 
Jednak teraz nadarza się okazja!
Przerwa świąteczna w szkołach, przestój w Esach Floresach więc psa do teściów i jedziemy!!!
Ale zaraz, gdzie? Co prawda Janek już duży, ale jaki ruchliwy i nerwowy był, taki nadal jest! różnica jest tylko taka, że ma większy zasób słów więc więcej pyskuje! Kompa nie weźmie, bo po to jadę, aby go od niego oderwać. Więc co my tam będziemy robić z młodym? Żeby zwiedzać musi być pogoda i ciekawe miejsca. Place, tudzież pokoje zabaw już go nie rajcują. 
No i znowu ten sam problem co przed laty!!! 

Jakiś obiekt z basenem krytym, kręgle lub chociaż jakieś gry planszowe, żeby nie trzeba było  tachać ze sobą pudeł. I znowu widzę że dla tej grupy wiekowej jest pustka. 
Zanim więc wyjedziemy czeka mnie trzy dni szukania, szperania, dzwonienia! 
 I już nie wiem czy chce mi się jechać...  
    

Brak komentarzy: