Planowałam sobie, że w weekend napiszę kilka artykułów....
Tyle chciałabym wam opowiedzieć.
Ale przypadkiem, (tak to zazwyczaj bywa) natrafiłam na bloga pani Kasi - www.domzkamienia.blogspot.com.
I popłynęłam. Nie mogłam się oderwać przez 3 dni!
Temat, który porusza autorka jest bardzo bliski również mojemu sercu - ,,TOSKANIA,,
Czytając przypominałam sobie, jak wielkie wrażenie wywarła na mnie podróż do tego cudownego miejsca. Pomyślałam wtedy, że jeśli kiedykolwiek przyszłoby mi żyć w innym kraju,
to tylko we Włoszech i tylko w Toskani. Wydawało mi się to wtedy takie proste :)
Skoro raz już przeprowadziliśmy się 300km, to możemy i teraz przeprowadzić się 1300!
Mąż i ceny nieruchomości szybko zgasiły mój zapał, ale zauroczenie tym rejonem
nie minęło do dzisiaj. Od tego czasu zwiedziliśmy również inne rejony Włoch oraz inne kraje,
ale żadne z nich tak bardzo nie przypadły mi do gustu.
Nie jestem ekspertem tego kraju, ale to co wywarło na mnie największe wrażenie, to cudne widoki, a szczególnie ogromne plantacje winogron. Miałam nawet wrażenie, że tam każdy kawałek ziemi jest bardzo dobrze zagospodarowany. Wszędzie jest ogromna ilość kwiatów i zieleni!
Nie ma chyba ronda i domu przy którym nie byłoby mnóstwo kwiatów.
Niektóre podwórka są tak małe, że ledwie można wstawić krzesło,
ale kwiaty w doniczkach muszą stać :)
Na mnie miłośniczce ogrodów wywarło to ogromne wrażenie.
Zapachy są po prostu oszałamiające!
My byliśmy wiosną, w porze kwitnienia lipy, miałam więc poczucie jakbym na dwa tygodnie zamieszkała w perfumerii.
Kawiarenki, restauracje i tawerny. Jest ich cała masa i są pełne uroku. Ludzie czuja się tam
jak u siebie w domu. Przychodzą napić się kawy, pogadać, przeczytać gazetę,
pogadać ze znajomymi lub zjeść.
Osobiście uwielbiam kawę i te kawiarniane klimaty, więc jak tylko wstawałam,
natychmiast leciałam do knajpki:)
Następna rzecz, co dla niektórych,lecz niekoniecznie dla nas, mogłaby wydawać się oczywista, jest bardzo czysto na ulicach. I nie twierdzę, że nikt nie rzuca papierków, bo pewnie tak nie jest,
ale wszędzie widać służy porządkowe, które sprzątają.
Włosi są niezwykle otwarci i przyjaźni. Wszędzie nas witali z uśmiechem i na luzie.
(w Hiszpanii zupełnie odwrotnie, wiecznie niezadowoleni)
Będąc we Włoszech zawsze mam wrażenie, że tam czas płynie zupełnie inaczej - wolniej, spokojniej, przyjemniej.
Teraz też mieszkam w pięknej okolicy.. pełnej lasów rzek i łąk.
Często jednak widzę wielkie tereny ziemi, o którą nikt nie dba, jest zarośnięta przez lata chwastami i leży odłogiem.
Nie mogę patrzeć jak obok pięknych strumyków walają się śmieci, typu worki foliowe, butelki i wszystko co tylko człowiek jest w stanie wyprodukować. Nie mam już siły upominać się w urzędach aby zorganizowali sprzątanie terenu. Nikogo to nie obchodzi i nikt nie chce się tym zająć!
Nawiasem mówiąc właśnie dziś rozmawialiśmy z mężem, że chyba na wiosnę zorganizujemy sami jakąś dużą akcję pod tytułem ,,SPRZĄTAMY OKOLICĘ,,
Ludzie w tych rejonach są wyjątkowo specyficzni, szczególnie dla tak zwanych osiedleńców.
To bardzo hermetyczne środowisko, które nie akceptuje nowych a prawo swoich własności traktuje jako świętość najwyższą i niepodważalną! Może właśnie dlatego tyle ziemni nie jest uprawiana w myśl zasady ,,sam nie zjem a nikomu nie dam,, lub ,,lepiej wyrzucić niż zejść z ceny,,.
Doskonale zatem rozumiem autorkę bloga, dlaczego tak bardzo pokochała Toskanie i dlaczego właśnie tam zapragnęła żyć.
Pani Kasiu życzę wytrwałości i siły do realizacji pozostałych planów:)
A komentarze i opinie ludzi zawistnych i nieżyczliwych po prosu ignorować,bo tacy znajdą się zawsze;)
Być może i ja za 10 lat zamieszkam w tej pięknej krainie....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz